Dürer rysuje matkę
Dłonią pewną dotyka
przezroczystych żył,
w których jeszcze krew drży.
Czułym spojrzeniem obejmuje
ciężkie kamienie oczu
i unosi
starość.
Nie cofa się z krawędzi zmarszczki
uważnie patrzy w przepaść.
Słucha zapadniętych warg,
którymi świat
wypowiada jakieś słowo.
Nie słyszy.
Czarnymi strużkami płyną jego łzy
wnikliwe na kształt drogiej twarzy.
Matko, twój syn współczuje,
cierpi precyzyjnie.
Wie, że litość pomniejsza.