List do Hieronima Boscha
Nie dziwię się Mistrzu, że uciekłeś
biczowany śpiewem ptaków,
oślepiony wiosennym świtem.
W pracowni zatrzasnąłeś wszystkie okiennice
i stałeś długo, wpatrzony w oszronione deski.
Jest czerń tak przezroczysta,
że tylko spojrzeć starczy, by widzieć daleko
i nic tylko daleko - skupienie.
Lecz to była ciemność.
Zeschłe pędzle zdały ci się wiązką chrustu,
farby na palecie ptasim łajnem.
Słyszałeś głos, który nalegał:
Nie wybieraj, koniecznie nie wybieraj,
idź krawędzią możliwości
między jedną a drugą stroną upadku.
Połącz sprzeczności.
Igłą lodu i nicią krwi
strzępy płomieni zszywaj w pożar.
Nie lękaj się.
Strach przed wielkością czyni nas
mniejszymi niż jesteśmy.
Nie dziel świata na świętość, rozkosz i strach.
Świat nie jest tryptykiem.
Mieszaj farby, dobro ze złem,
żongluj rzeczami!
Szaleństwo ukoi...
Ocalił cię zapach ziół
schnących w upale przed oknem.